I jednym okiem, bo w związku z praktykami w szkole ponadgimnazjalnej, czyli l.o. - czasu mam mało, a konspektów do pisania duużo...
1). W związku z rodzinnym zapotrzebowaniem na skarpety na telefony naszyłam ich sporo - część już poszła do ludzi, część ma jechać z Madre na jakiś kiermasz, kolejna część, już wykrojona czeka (cierpliwie...) na zszycie w wolnej chwili :)
2). Zrobiłam dekupażki - tfu, deku-puszki, jako że od teściowej dostałam serwetki w wypisz wymaluj w moja tapetę w kuchni. Puszki dostaną jeszcze wintydżane etykietki co jest gdzie, ale to dopiero jak panowie z serwisu wskrzeszą moją drukarkę. (Etykietki - rzecz niestety obowiązkowa, gdyż kiedy się dekupażuje całą serwetką, nie wyciętym elementem, potrafią się zrobić takie brzydkie "blizny", których nawet papier ścierny nie rusza - i na jednej z puch wyszły mi centralnie na środku <vide pierwsze zdjęcie po prawej stronie puchy> :( - dlatego trzeba je UKRYĆ :P
4). I jest jesień, a jak jesień to wyżej widziany wrzos :) i złocienie:
Luch pełen pogardy dla otaczającego świata:
Łapie ostatnie promienie słonecznego ciepła:
- czego i Wam życzę :) Trzeba ładować baterie na zimę (w końcu nie samym księżycem człowiek żyje :P) :*