niedziela, 25 marca 2012

Nie mam czasu :) - i trochę wiosny :)

Nie mam czasu. Permanentnie, notorycznie, nie mam czasu :) Padam na pysk między jednymi zajęciami a drugimi, wracam do domu późnymi popołudniami, dziecko mi się wychowuje samo, a od zbyt dużej ilości kawy mam tiki nerwowe - no normalnie powieka mi lata, niemalże jak Szalonookiemu Moody'emu :P 

Ech, tak to jest jak się w przyszłości doktoratów zachciewa, hm, hm :) No i piszę, i piszę - śni mi się klawiatura - swoją pracę, prace maturzystów, referaty i artykuły na konferencje, bo muszę "portfolio" zbierać, i publikacje robić... 

W domu - syfek, bo nie mam kiedy go ogarnąć :P Okna po zimie nie ruszone, pewnie je skrobnę przed samymi świętami, coby wścibskim sąsiadkom zrobić zadość :) Ale jest perspektywa - właścicielka mieszkania zgłosiła nam okna do wymiany ^^ Będę mieć takie nowe, ładne, nie jak te stare, które trzeba przez cały dzień śrubokrętem rozkręcać i skręcać coby umyć :)

O, przy przesileniu ogarnęłam jedynie w kadzidełkach - powyrzucałam puste, poprzekładałam pełne, i mam jasno i przejrzyście. Przy okazji stwierdziłam, że mam ich ponad 100 sztuk :) - na każdą sytuację, w zależności od potrzeby :D Lucjan pomagał - gdyż jest to kot, który lubi dziwne zapachy (np. tarza się po podłodze, wyszorowanej wybielaczem - jak żyję, zawsze wszystkie koty spindalały na zapach chloru, a ten nie, no skąd :P). Swoją drogą - urwę mu uszki, bo przebrzydły poczuł wiosnę, i olewa to tu, to tam, mieszkanie :/















O proszę, porządkujemy :) Zdjęcia fatalne, bo nadal nie mam aparatu - ale jutro go powinnam zdobyć :)

Bo Mary jedzie sobie jutro do Czech :) Znaczy - do Ostravy :) Na całe 4 - 5 dni <odpocznę!! :D> :) A jako że muszę się przesiąść w Warszawie do pociągu Wa-wa - Wiedeń - wyciągnę na dworzec Ryjufkę, coby mi aparat dostarczyła :) Zrobię zdjęcia, a jak zrobię - to pokażę :D I obfocę po powrocie wszystko co do tej pory zrobiłam craftowatego, bo jednak telefonem to nie za bardzo.

A jak craftowego - to dostałam wyróżnienie (co prawda nie wiem za co :PPP), do którego nie miałam czasu się ustosunkować: 






Tuome - późno, bo późno - ale dziękuję :D :*

No, a że jest wiosna - to od razu człowiekowi lepiej na duchu :) Ciepło, schowałam kurtkę, i wyciągnęłam płaszczyk - i kupiłam sobie w ciuchu nowiućką, zieloną (!) torebkę - w sam raz na ten czas, kiedy jeszcze nie ma zieleni, ale już jej się chce :) O proszę: 















I wygrałam z internetem - nie dość, że moi panowie zwiększyli mi prędkość do 25MB, to jeszcze dołożyli router do Mężowego lapka, ha, no i kablówkę - lepszą niż UPC - a wszystko to (bo Ciebie kocham :P) za jedyne 81 zł/mc. Można? Można :)))

PS. Reportaż z Ostravy jak wrócę :D