wtorek, 30 kwietnia 2013

Miotła, wiosna i książki :)

Ha, udało mi się wrzucić posta jeszcze w kwietniu :P 
Jak wiadomo - praca, praca... Pisanie mgr postępuje - jestem szczęśliwą posiadaczką 2/3, i mam nadzieję rychle skończyć... :)

Tymczasem w ciągu ostatniego miesiąca:

1). Dostałam wyróżnienie (chyba za lenistwo :P) od Big Red Beading Hood - dziękuję, kochana :)!! :*








I odpowiadam: 1. Praca wieczorem, a najlepiej w nocy :), 2. Słone, 3. Bałagan, niestety..., 4. Wanna, godzinami :), 5. Kura, pramatka! kura :P, 6. Zdecydowanie Gwiazdka, 7. Dom, ale... 8. ...w mieście! :) (najlepiej z miejskim ogrzewaniem :P), 9. Brzydkie, ja lubię wszystko co małe i brzydkie :P, 10. Aktualnie wiosna, 11. Oczywiście czarne! Wszystko czarne! Hellyeah! :P

A że plus minus nasze typowane do odpowiedzi blogi by się pokrywały - poczytam odpowiedzi u dziewczyn, a co :P (w ramach lenistwa :P).

2). Wróciłam z Ostravy, skąd przywiozłam miotłę (tam jest jakaś miejscowa legenda o czarownicy!, niestety nie miał mi kto jej opowiedzieć w całości - zatem ktokolwiek słyszał, ktokolwiek wie - polecam się na maila):



















Nie, nie tą dużą, jak ja bym z nią wyglądała podczas całego dnia przesiadek w pociągach :P, taką malutką:



















3). Potem były wiosenne (zimowe?!) święta których nie lubię, bo jedzenie "nie moje" (jajka! mięcho! sam tłuszcz, fuj!). Za to w końcu zima poszła precz, i mogę zająć się roślinkami na balkonie - pierwsza w bloku! :)



















4). No i chciałabym wam pokazać moje nowe książki :P

Alicja:















Dorian Gray (nie mylić, na litość, z GREY'EM :P) :











Larsson:



















Pomyślicie, zdurniała, jakąś klasykę, ni z gruchy, ni z pietruchy (pietrucha, bajdełej, też rośnie na balkonie), pokazuje... A tak! Bo są booki, fejsbuki, e-booki... A ja zrobiłam smallbooki* :) 













*Smallbook - nazwa osobista Marychetkowa :P

Smallbooki są miniaturkami prawdziwych książek - Mary nauczyła się introligatorki, i kartki mają jak najbardziej profesjonalnie szyte, a okładki klejone :) 













Oczywiście, strony są puste - i służą do zapisywania ulubionych cytatów z sugerowanych okładką pozycji. Mają zakładkę, która może służyć do zaznaczania kartek, lub do zamocowania smallbooka w pożądanym miejscu:



















Alicja jest moja, "Millenium" jest prezentem urodzinowym dla fanki Larssona, a Dorian prezentem nieurodzinowym dla... fanki Doriana :P Na warsztacie "Tajemniczy ogród", Gaiman, mangi dla Syna, i "Faust" :P

Ściskam wiosennie życząc udanego Beltaine, Walpurgii, Czarodzielnicy i innej Majówki :)

piątek, 22 marca 2013

Nieogar.

Szybki wrzut. Mam do zrobienia mnóstwo rzeczy, dużo zrobiłam, dużo nie obfociłam. 

Filc: etui szyte w ciemno na LG swifta, okazały się być "jak ulał" :) surowiec oczywiście podkładki z Pepco.




Deku: kupiłam drewniane kury i literkę M jak Mary, ale nie wiem czy je oklejać, takie są ładne surowe... Zresztą, co do kur: wiosny nie będzie. Będzie zima, zima, i od razu jesień :> Zrobiłam nowe butelki, ale poszły szybko i nie mam zdjęć :/













Piszę dużo. A czytam kosztem pisania, i doprowadza mnie to do skrajnego doła. Za dużo na siebie wzięłam (musiałam) i ponoszę tego koszty w postaci braku czasu prywatnego. Ostatnio wznowiono pięknie "Pana Norrela" -  kocham, więc czytam i cierpię z niewyspania (poduszka w temacie):












Na blogi do Was zaglądam, ale czasami nie mam siły zostawić komentarza, przepraszam :( Postaram się poprawić! Jednak podziwiam, zazdroszczę, i czuję się przy Waszych zdolnościach malutka. 

Jadę w pn na tydzień do Ostravy, może się pozbieram ;) 

Ściskam tych, którzy jeszcze zaglądają :*

niedziela, 13 stycznia 2013

Co robi student, kiedy trzeba pisać MGR: ciąg dalszy.

Ano co robi? Bawi się pastelami do tkanin! <cieszy się jak małe dziecko>. Z mojego testu wynika, że niekoniecznie one nadają się do jakichś precyzyjnych dzieł, natomiast do robienia napisów są znakomite :) Ciekawe tylko, czy toto się nie spierze... Cóż - w praniu wyjdzie :P





















Prrrrroud Mary :D



A Młodemu zrobię koszulkę z tym zielonym z Minecrafta, o! :D

niedziela, 23 grudnia 2012

Mary Xmas...

Co zrobiłam:

* Trochę deku, z którego nie jestem zadowolona, ze względu na brak czasu na dopracowanie, i które trochę wstyd pokazywać (a co dopiero dawać) komukolwiek - ale trudno:















( <- stopki Lucjana :3)

* Dużo nowych glinianych ptaków, których akurat się  nie wstydzę, i których 2 komplety pofrunęły dziś w świat (część osiadła na mojej choince i półkach):
























*Ubrałam choinkę, Młodego szpikulcochoinkę, posprzątałam dom, ugotowałam barszcz i kapustę, której dziwnym trafem przy przechodzeniu przez kuchnię coraz bardziej ubywa (no jakim cudem?! :P), zrobiłam dekoracje, zawiesiłam i rozstawiłam jemioły i pierdolencje (ups, poinsencje), i, no i: w biegu niniejszym chciałabym życzyć wszystkim, zarówno świętującym wczoraj, jak też jutro, i za 2 tygodnie - WSZYSTKIEGO DOBREGO*!! :)














* ...a sobie, żeby już był 3 stycznia. Uf :(

środa, 12 grudnia 2012

Co można zrobić z podkładek z Pepco, i co robi student, kiedy musi pracować :)

Otóż dawno nie było o książkach :) Ale nie nie, nie będzie żadnej recenzji, tylko podkładki z Pepco :) Mary ciągle nosi w torbie sporo starych, bezcennych egzemplarzy, a jak wiadomo: co jest w kobiecej torebce  - bałagan!!, więc trzeba zadbać, coby się nie zniszczyły, nie zagięły  nie zmokły, i nie uflukały lakierem do paznokci tudzież masłem z kanapki (studenci czasem jedzą :P). Zatem powstało etui na starodruki :)





Mieści się w Mary przepastnej torbie, ale może służyć również jako kopertówka :) Filc jak wiadomo jest mocno modny w tym sezonie - nie wiem, czy nie uszyję jeszcze pokrowca na lapka :P 

A co robi student, kiedy musi pracować?



















Tak, zrobiłam remont. Sama. W trzy dni. Mąż mało nie umarł, jak wrócił (z wrażenia -  i z powodu, że jestem idiotka jakich mało, że to zrobiłam... sama :P), ja mało nie umarłam w poniedziałek wstając z łóżka (z zakwasów, sińców, i przesilenia)... :P Hm, jednak wyniesienie mebli (wersalka! uff!), zdzieranie wiekowych tapet, gruntowanie, malowanie sufitu, zmiana wykładziny (ogromnej! ciężkiej!), wytapetowanie od nowa, wniesienie mebli, złożenie nowych regałów, zrobienie porządku "po", to trochę dużo jak na 55 kilową babeczkę :P Ale jestem z siebie dumna, i to wynagradza wszystko :) Jak mi nie wyjdzie w świecie nauki, zajmę się... wykończeniówką :P






















A wiecie co było najtrudniejsze? Przeniesienie księgozbioru :P Kupiłam trzy dodatkowe regały w Jysku, mam swoje trzy stare (pojemne)... i nadal nie mieszczę się z książkami :P



















Następnym razem będzie o deku :) Właśnie schnie :)

czwartek, 29 listopada 2012

Listopad

Ha, jakimś cudem zdążyłam wrzucić posta przed końcem miesiąca, o hura hurra! :) Z braku czasu na robienie zdjęć pojedynczo - wrzucam hurtem listopadowe dokonania i nie-dokonania:

1). Dużo spinaczy - nie wiedziałam, że na deku spinacze jest taki popyt :P



















2). Butelki na oliwę z oliwek i wino:












Na wino chyba białe, ze względu na brak serwetek w czerwone winogrona... Byłam wszędzie w okolicy, i NIE MA! A na allledrogo paczka takich jak chcę - 5 zł, za to wysyłka... 20 :/
Kupiłam inne, nie trójwarstwowe, z zielonym winogronem (jak się nie ma co się lubi...), i okazuje się, że te jednowarstwowe, perforowane przykleja mi się lepiej, niż rozdzielane "trójki"... :) Ma ktoś doświadczenia z takimi serwetkami w deku? ->



















A oto próby zrobienia zdjęć na bloga: "- Jak możesz robić sweet focie tym szkaradnym butelkom, nie mi?!"












3). Słoik po kawie dekupażnięty transparentnie aniołkiem, na słodkość (białą, bo tworzy ładne tło dla przezroczystego wzorku - zamkniętą coby ktoś nie zeżarł:)).


















- latarenka z Jyska, doniczki z "chińczyka" :)

A do zrobienia jeszcze tyyyle... 






















I koraliki, i cały stos filcu, i pomalowane skrzyneczki do oklejenia, i cała kula gliny od pana garncarza... A w poniedziałek referat, a we wtorek i środę konferencja i też referat, a w przyszłą sobotę jarmark gwiazdkowy w Warszawie na Łowickiej i przydałoby się mieć towar, a w przyszły wtorek muszę oddać 3/4 pracy mgr której mam niecałe 2 rozdziały... Echch, jak ja zdążę ze wszystkim:(

List do Mikołaja: proszę, aby doba rozszerzyła się o 1h - słownie godzinę - dziennie. Bo ciężko jest być naukowcem :P mającym rozległe hobby :P:P

Buziaki dla cierpliwie zaglądających* - jeszcze trochę i się ogarnę, może około stycznia, więc będę pisać częściej. Już niedługo, słowo! :) 

*Zaglądam do Was - nie zawsze się melduję, że byłam, ale WIDZĘ WSZYSTKO :P :*