środa, 23 maja 2012

Paczuszka Ryjufki...

...czyli żeby nie było, że Mary nie robi nic handmejdowego :)












Najpierw przekopałam zasoby Internetu, poszukując wzorku z myszką -Ryjufką :) Jako że gotowca nie było, rozrysowałam go sobie nanosząc własne poprawki, ze zdjęcia znalezionego w sieci.

Jestem z siebie dumna, bo hafcik mi nawet wyszedł :) (czytajcie - wszystkie krzyżyki są w jedną stronę :P). A jako że wyszedł - oprawiłam go, skrap, skrap, w zakładkę:















A do kompletu zrobiłam karteczkownik, inspirowany diy'kiem - STĄD :)



























Całość - prezentuje się tak:















... i ponoć się podoba :D

To ostatni post w tym tygodniu. Mary ma - organizuje miedzy innymi - trzydniową konferencję dotyczącą konia. Będzie czytać referat o poezji Czechowicza, i znów kulturalnie (mozolnie i w pocie czoła) jeść nożem & widelcem :P Życzcie powodzenia :)

niedziela, 20 maja 2012

Zdobycze :D

O dojściu paczuszki której zawartość mam pokazać jeszcze nic nie wiadomo, zatem obwieszczę swoje najnowsze zdobycze :) 


















Gliniany garnuszek, który może być na roślinki - może by tak w niego wsadzić lawendę, ha? Albo jak wskazuje etykietka - kuchenne przydasie:



































<- "odsuń się, ja Ci posprzątam :3" :D

Koszt garnuszka - 1 zł :) A razem z garnuszkiem do domu trafiło 7 sztuk Pratchettów w oryginale - można porównywać z tłumaczeniem, i mieć przy tym niezłą zabawę :) Cena - zazdrośćcie!! :D - 50 groszy sztuka :P



















Jakże by inaczej rzeczy te zostały kupione w ciuchlandzie (przecież to oczywiste :P). Moje dziewczynki z roku, z którymi byłam, patrzyły się na mnie jak na kosmitę (spojrzenia - bezcenne :D), widząc, że z ciucha wynoszę garnek i książki :) 

...No cóż, mea culpa bibliophilia :P

...Albo jak nazywa to po imieniu mój Mąż - pierdolec :D

środa, 16 maja 2012

Diabli wiedzą co...

Czyli, jako, że pada niemiłosiernie, i nie ma co robić na balkonie :P - będzie o obiecanej diabelskiej książce :) A rzecz jest nie byle jaka: 



































Książka z 1972 roku, wydana przez Iskry. Zebrano tu sporo diabolicznych tekstów, w które, jakby nie było, obfituje polska literatura - a niestety są traktowane jakoś tak dziwnie marginalnie. Znalazło się miejsce w tej pozycji i dla Tuwima, i Iwaszkiewicza, i dla Herberta, obok, rzecz jasna Micińskiego, Pawlikowskiej, Broniewskiego, Potockiego... i wielu, wielu innych. Wszystko, co Mary lubi najbardziej :)

















Edycja jest jeszcze ciekawsza ze względu na fakt, że stroną graficzną zajął się Bohdan Butenko - tak, tak, to ten Pan od Gapiszona, Gucia Zaczarowanego,  i wielu innych ilustracji książek dla dzieci:

 


Jednak tutaj odbiega mocno od swojego charakterystycznego, rozpoznawalnego stylu, inspirując się średniowiecznymi rycinami, wydaniami ksiąg tajemnych, jakimiś alchemicznymi rękopisami... :























Smaczku dodaje fakt, że książka liczy... 666 stron :D Na 665 jest spis wszystkich autorów:


















A na tej ostatniej, nienumerowanej - coby może zła nie przyzywać? :D - spis treści:















Książka, jakże by inaczej,  awansowała na Marypozycję obowiązkową :)

A tu:












wystaje z niej coś, co jutro podąży pocztą jako paczuszka w stronę Ryjufki :) Jak zostanie wysłane - pokażę. Inaczej nie będzie niespodzianki, bo a nuż tu zajrzy? :) :P

niedziela, 6 maja 2012

Zielsko :)

Korzystając z ciepełka zrobiłam porządek w skrzynkach na balkonie. Kupiłam kwiatki:



























Wyglądając z góry stwierdziłam, że pierwsza w bloku mam pelargonie ;)

Posadziłam szczypiorek, który w majowym słońcu rośnie zatrważająco szybko:














Posiałam świeże zioła i poprzesadzałam stare:



























I zrobiłam im etykietki, z pomalowanych na biało, ofiarnie zdobytych przez Syna od pani w sklepiku patyczków do lodów :)




















































Mocno brakuje mi ogródka, takiego wiejskiego, przydomowego, zwłaszcza wiosną. Mary lubi dłubać w ziemi. No ale niestety, mieszkając na trzecim piętrze mogę sobie go zrekompensować jedynie w taki sposób - ha, dobre i to ;) A Pan Mąż wpadł ostatnio wpadł na pomysł hodowania na balkonie pomidorów - musimy zakupić sadzonki, i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Będę mieć koło czego chodzić... :D

wtorek, 1 maja 2012

Beltaine :)

Wróconam z krzaków :) Mam zdjęcia - Ryjufka oddała aparat :D Dużo zdjęć!! :) Świętowanie Beltainu, a dla niektórych świętujących z nami - majówki - udane ;)












Najpierw nazbierały my ziela na wianki :)












Coby je potem uwić:





























Balladyna i Alina:












Zrobić w nich, haha, słit focie (pomysł Męża :P):






















... Ryjufce trochę nie wyszła :P

Majowa królowa i Rogaty pan (to z tyłu w razie co nie moje, ewentualnie - ja tego coś nie znam :P):











Świtezianki, albo jak leczyć Mary z wegetarianizmu:


















Wąchaj mięsko!!











 
A serio - zieleń, pola, lasy, łąki. Majowe przebudzenie Ziemi, świata. Święto miłości i cudów. Siły natury, która mobilizuje wszystko do życia.






























































Ja, jako wiedźma moczarowa (:D), taka, którą kręcą bagna, a nie polany i brzozowe zagajniki, czułam się wspaniale, grzęznąc w naszych podmokłych łąkach - krainie dzieciństwa :) W sandałach chlupała ciepła, nagrzana majowym słońcem woda, w powietrzu unosił się zapach trawy i torfu, kwitły kaczeńce, oszałamiała czeremcha...

I co krok z krzaków wyłaniały się strumyki, jedne pokryte grubym kożuchem rzęsy, inne z krystalicznie czystą wodą. Wierzbowe patyki przykrywały grząski grunt, sucha, zeszłoroczna trzcina szumiała na wietrze. Pokrzywa znienacka wybuchała piekącymi kępami, chłoszcząc gołe łydki...






























































Obudziły się żyjątka:




























A później zapłonął ogień:































I przyszła ciepła, majowa NOC :D


















Jest wiosna!! :D