Jako że u nas latem "okazji" mnóstwo (Młodego urodziny, Mary urodziny, Piotera urodziny - wszyscyśmy spod znaku Lwa, tylko każde z innej dekady :P, o rocznicy ślubu nie wspomnę :)), postanowiliśmy odbyć dawno planowaną wyprawę. A że wszyscy jesteśmy namiętnymi fanami Mythbusters'ów i innych Brainiac'ów - powlekliśmy się do Centrum Nauki Kopernik :)) Ooo, rzecz grzechu warta: w Marychetce pomimo wiecznego przeświadczenia o istnieniu nadprzyrodzonego, budzi się czasem empiryk, który jak nie zobaczy to nie uwierzy - a tam można wszystko, o hura, pomacać :) No i się bawiliśmy: modelem silnika parowego, lunetą, wstęgą Moebiusa, turbinami, pneumatyką, prądem, piorunami, ha, dobrami kultury czyli muzyką & sztuką z naukowego punktu widzenia (harfa z laserowymi strunami!! i steampunkowy robot poeta, który ze standardowego zasobu słów polskich tworzy niesamowite wiersze :P), historią (wykopaliska :P), anatomią, botaniką, ech i wszystkim co tam było... a raczej nie wszystkim, bo zabrakło czasu, tyle tam wszystkiego jest :)) Następnym razem pojedziemy ciut świt, żeby przesiedzieć tam cały dzień (zwłaszcza, że jest i knajpka z żarełkiem, coby naukowcy w wirze doświadczeń nie popadali jak muchy :P). No i nie byliśmy w Teatrze Robotów, ani w Planetarium, ach, i nie zdążyłam wleźć na dach, a tam są ogrody... I Młody się nie dopchał, coby sięprawdziwym latającym dywanem (a raczej jego skrawkiem :P) przelecieć ;)
Reportaż zdjęciowy:
Najpierw była megakolejka (żeby nie skłamać: ze 200 osób), ale miła pani zabawiała wszystkich logicznymi i manualnymi zagadkami - oczywiście z Ryjufką momentalnie rozpykałyśmy papierkową wycinankę budząc tym podziw współstojących, buhaha :P, i pomagając Panu, który się zamotał :)
Znudzony w kolejce Młody strzela focha:
Young DJ :) Trzeba było kręcić płytą metodą didżejską w takim tempie, żeby druga płyta, ta za szybką, zagrała... Wagnera :P
Młode w swoim żywiole: 2 dni wcześnie wrócili z wykopów - archeo Ryjufkę prześladuje, strasznie się z nich smialiśmy, nawet tu nie mogli odpocząć :P A Mary wygrzebała złotą monetę :P Dzieci grzebią:
I, proszę Państwa: rozszczepiliśmy światło :)) Młody z Ryjufką bawią się, hmmm, rozszczepiarką (?!):
A potem... a potem Mary padła w aparacie bateria, zresztą, co ja tu będę zdjęcia robić, jak to trzeba wszystko macać :P W każdym razie - Kopernika polecamy. I z pewnością niedługo do niego wrócimy :))
no to wam się udała wyprawa :)
OdpowiedzUsuń