piątek, 29 października 2010

Demony...

...męczą mnie ostatnio okrutnie. Zsyłają lęk, złe sny, z których budzę się ze związanymi rękami, wizje, katastrofizm, krew i trupy. Widzę tragedie, wypadki, niebo ciemniejące - jak u straconego pokolenia, może naprawdę nadchodzi koniec świata? Wojna? A może opóźniony dekadentyzm mi się włączył? Miałam układać Karty, ale one skubane znają moje nastroje, i często dopasowują się do myśli - więc na pewno wyjdzie coś złego... Ułożę kiedy się uspokoję. 
Z demonów najgorszy jest ten mały, czarny, sadzastokosmaty, od związanych rąk. Najpierw je zaplątuje kiedy śpię, a kiedy już tracę czucie i otwieram z niemym krzykiem oczy, ucieka, wysoko, osiada na paprotce łypiąc z góry na mnie złowieszczo. A paprotka schnie, nie wytrzymuje jego mrocznego ciężaru. Wyniosłam ją do łazienki, na regenerację, niech odetchnie, i już wiem że się będzie z tego powodu złościł, już czuję jego gniewne posapywanie i zimny oddech na plecach, a kiedy chcę się odwrócić, umyka, i widzę jedynie mgnienie.... Ciekawe co mi zrobi w nocy...
Ale to nie tak że ja swoich demonów nie lubię - wręcz przeciwnie... Tylko ostatnio są męczące. A jutro znowu prześpię cały dzień. A może i nie? Co do lenistwa to nie mogę go zwalać perfidnie na demony, prawda? ;)

2 komentarze:

  1. Przesyłam Ci troche Anielskiego ciepła i przesłanie kart -karta sen-musisz zwrócić szczególna uwage na sny ;) coś chcą ci powiedzieć ..nie bez powodu są takie jakie są;)Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń