poniedziałek, 15 listopada 2010

Goya i inne ;)

O Goi będzie chwilkę, bo lubuję się wielce zarówno w jego twórczości, jak i życiorysie, chociaż jest w tym drugie dno... Ale od początku, a może i nie od samego, bo biografię artysty każdy może sobie przeczytać w Wikipedii ;P Fascynował mnie od zawsze jego cykl rycin "Kaprysy" z 1797 roku, gdzie jawnie i dosyć brutalnie manifestował swoją niezależność, zarówno od dworu książęcego, jak i od środowiska artystycznego, i - a może przede wszystkim? - społeczeństwa. Taki był z niego XVIII wieczny outsider, a ja sama outsiderem się czując, bardzo się z takimi personami utożsamiam (zwłaszcza że sam Goya w pewnym momencie zwalczał także kler i Inkwizycję :D). Ale co ja chciałam pokazać... Oczywiście każdy zna, najsławniejszą chyba rycinę z tego cyklu, zatytułowaną "Kiedy rozum śpi budzą się demony/upiory/potwory" (w zależności od tłumaczenia, ja osobiście skłaniam się ku demonom ;P), czyli to (proszę zwrócić uwagę na sowę, uosabiającą demona :D):


















 Ale już mało kto wie, że istnieje takie cudo - i tu też mamy w rogu sówkę, tą samą co i w rycinie poprzedniej:



















Rzecz nazywa się z łaciny "Linda Maestra" czyli "Piękna Mistrzyni"...  Komentarz Goyi do ryciny: "Miotła jest najpotrzebniejszym sprzętem czarownic gdyż pomijając, iż są o­ne wielkimi zamiataczkami, jak mówi historia, mogą także zamienić miotłę w szybkiego muła i uciec na nim gdzie ich diabeł nie znajdzie" :D Cudo, prawda? :D A diabeł, demon, czyli goyańska sowa?? Małe czarne które budzi się nocami, kiedy rozum śpi?
No dobra, już się chwalę :} Mam coś, zakupione w ciuchlandzie za calusieńką złotówkę :D Panie, Panowie (raczej Panie :P),  mamy drugie dno dzisiejszego posta: oto wypisz, wymaluj sówsko prosto z "Los Capprichos":


 
















Przeszczęśliwa posiadaczka czyli ja z koszulki nie wychodzi :))
I nikomu, za żadne skarby jej nie oddam :P


Co miałam pokazać jeszcze, hmmm, przedświąteczne craftowanie mi się załączyło (przypominam tutaj, że ubieranie choinki to zwyczaj jawnie pogański :P), zaczynam zatem kompletować przydasie potrzebne w późniejszym robieniu "Jeszcze Nie Wiem Czego", i zakupiłam na przykład takie różności:


















 Na sznurki lniane, konopne, byłam chora już dawno, bo mi synuś wszystkie zapasy tychże letnią porą przerobił na cięciwy do łuków (ilość ich mogłaby obdzielić całą armię elfów w Aryvandaar ;)), resztę zużyłam na mysie ogonki, i zostało ich w domu zero... 
A przydadzą się do robienia zawieszek i do pakowania prezentów :) Za to zakupem najlepszym są kamienie... Bo to faktycznie trzeba mieć pusto w łepetynie - albo być Marychetką :P - żeby zapłacić po 3,6zł (!) za opakowanie najzwyklejszych otoczaków, kupić ich 2, 
z czego każde ważyło pewnie z półtora kilo, chodzić z nimi cały dzień w torebce, wrócić prawie 40 km do domu... i nie wiedzieć co z nich zrobić :P Tuome twierdzi żebym spreparowała ogródek zen - może i tak uczynię? Miejsce spokoju i medytacji w moim szalonym domu :P 

No i poza tym jest wieczór (taaa, 4:30 - no ale ja tak mam ;)), bardzo lubię tą porę, jest cisza, spokój, synuś śpi, mąż daleko - więc sobie tęsknię, a tęskniąc zajmuję się tym:



















Winko jest jawnie zaczarowane, bo nazywa się "Sweet Boa", pochodzi z Chile, a na etykiecie - i jako patrona upraw winorośli, z której owoców jest zrobione,  ma azteckiego Boga, Skrzydlatego Węża -  Quetzalcoatl :) Poza tym oczywiście jest przedobre - polecam :) A u jego stóp - ślimak, zdupażowany przez Marychetkę: czasami jak widać mi się nudzi... :D

4 komentarze:

  1. To winko mi sie podoba najbardziej hahah żartuję jedyne ryciny jakie miałam okzaje ogladać w muzeum to Rembranta i byłam zachwycona..w głowie sie nie mieści jak z takich kreseczek może powstac takie dzieło:D

    OdpowiedzUsuń
  2. bluzką już się zachwycałam - ja też chcę taką :P jak gdzieś wygrzebiesz, to się ustawiam w kolejce :D

    sznurkami się, małpo, nie pochwaliłaś, a też by mi się przydały. gadaj natychmiast skąd, gdzie i za ile :P

    fajnie, ze winko dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sznurki Ci kupię bo za tanio i tam samo gdzie te szklane hmmm jak zwał tak zwał plasterki :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha,ha,ha - świetny post :) Piękna koszulka i dołączam do grona fanów Goi z tym że mój absolutny faworyt to "Sabat czarownic" tegoż artysty :) ale to już takie czarownicowe zboczenie moje jest :P No i winko na koniec też w sklepiku poszukać trza będzie aczkolwiek choruję na wino "Spellbound" którego niestety nie ma w Polsce (przynajmniej nie znalazłam)

    http://www.baptistwineclub.com/wp-content/uploads/2010/10/100_2848.jpg

    mniam :) Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń