piątek, 26 listopada 2010

Spóźniony słowik ;)

"Płacze Pani Słowikowa w gniazdku na akacji
bo Pan Słowik przed dziewiątą miał być na kolacji..."

Męczy mój Młody wierszyki tuwimowe, męczy i duka, a mi słuchającej cierpliwie (uff :P) wpadła do głowy złowróżbna alternatywa: co to by było, jakby ta biedna Słowikowa się na męża jednak nie doczekała, bo go hmm, powiedzmy to sobie okrutnie, kot zeżarł?? Szatański umysł Mary działa na dziwnych obrotach... 
I powstało COŚ ;) Oto, na szkaradnej z braku dobrego aparatu fotografii, Wdowa Po Słowiku, jak na stan żałobny przystało, 
w czarnej woalce i gliniano słowiczoszarutka:














A skoro powstała jedna, to od razu w ruch poszła cała ptasia manufaktura...
I powstają ptaszki z sercem...:














 ...i bez serca ;)














Mary pyćka się w glinie, klawiatura jest w glinie, pół biurka i pewnie też pół domu, bo okazało się że ptaszydeł trzeba zrobić dużo na czwartogrudniowy jarmark mikołajkowy ;) I o ile nic nie wyjdzie niespodziewanego to tam z nimi będę ;) Ale ciągle mam mało... Wiem że zima i ptaszyska odlatują, ale te moje mogłyby się wytwarzać szybciej ;)

A w przerwach pomiędzy ptasimi suszeniami wyknułam dekorację, na której będą się eksponować, i kraść złote jabłka z drzewa (tak, tak, to aluzja do mojej ukochanej baśni z dzieciństwa ;), och, i był w niej taki cudny królewicz Piotr... Te dziecięce sentymenty, 
a swoją drogą królewicz mógłby wreszcie wrócić do domu, bo tu tęsknota straszna...:/). No i dekoracja wygląda tak - jednak przydały się moje sławne już kamienie :P:



















Znaczy, hmmm, wygląda... Musiałam toto szybko rozmontować, bo dziecię mi się zaczęło wydzierać, że już święta, że Mikołaj i te sprawy... :P

A propos Mikołaja: właśnie w pół godzinki zmajstrowałam mikołajowy but na prezenty, niech czeka w pogotowiu, chociaż ma tak zabójcze gabaryty że nie wiem czy się będzie nadawał :P Bo mieszczą w nim się mianowicie całe 2 krówki.... albo pieniążek, najlepiej papierowy :P Gdzie za jedno i drugie wcale się zresztą nie pogniewam ;)


















Jakość moich zdjęć wiem, fatalna, ale niestety nic na to nie poradzę... :( Nie mam sprzętu do robienia zbliżeń, a generalnie moje wytworki są niewielkie. Chyba żeby jednak Mikołaj przyniósł, chociaż malutki, aparacik? Będę grzeczna, słowo (hahaha :P) :D

2 komentarze:

  1. Ładnie wygladają na drzewku ;) i ta skarpeteczka mikołajowa fajniusia;D

    OdpowiedzUsuń
  2. fajowe pitaki :) czeka, żeby obejrzeć na żywo :)

    OdpowiedzUsuń