sobota, 18 czerwca 2011

Wreszcie :)

Najpierw blogger odmawiał współpracy. Później zaczął się gorączkowy młyn z pisaniem pracy. Jeszcze później kłopoty podczas edytowania tejże w drukarni. I w końcu - uff, jestem :) Praca oddana do dziekanatu, nikt nią nie rzucał, promotorka nie rwała kartek, ani włosów z głowy (swoją drogą -  naprawdę wspaniała kobieta ;)), 3/4 sesji za mną: jest do przodu, zostały 2 egzaminy i obrona. Wreszcie - mam chwilę żeby coś napisać, bo to aż wstyd tak półtora miesiąca bez słowa - a mianowicie post florystyczno - fauniczny :)



Hyoscyamus niger. 

Roślina. Dwuletnia, wzrasta do około 60 cm wysokości. Z rodziny psiankowatych. Łodyga prosta, owłosiona, liście wrębne, jajowate. Kwiaty żółtawe, o fioletowym zabarwieniu żyłek. W języku ludowym kwiaty te okrzyknięto "oczami diabła" :) Nasiona drobne, podobne do maku, po podgrzaniu pęcznieją i wydzielają białą, niemile pachnącą substancję. Rośnie na przydróżkach, przy wysypiskach, chatach, w pobliżu obejść, na polach. Liście i nasiona zawierają trujące alkaloidy: hioscyjaminę, skopolaminę jak również atropinę. 


















Richard Webster, w książce Magia drzew i kwiatów na temat tejże roślinki, napisał:  "Silne właściwości magiczne kojarzono [z rośliną] hyoscyamus niger, z którego wytwarzano różne "napoje miłosne". Dym z tej rośliny ułatwiał wiedźmom wywoływanie złych duchów oraz przewidywanie przyszłości. Zielarze używali jej również do uśmierzania bólów."

Pliniusz Starszy, w swojej Naturalis historia zalecał wdychanie dymu z palonego hyoscyamusa na ukojenie bólu zębów i głowy, później stosowano go jako lek usypiający i znieczulający. Palenie samych nasion powoduje silne stany narkotyczne: w XIX wieku niektórzy mądrale palili go pół na pół z opium, aby doświadczyć nadnaturalnych wizji. W średniowieczu był popularną trucizną, nie tylko na ludzi: skutecznie wytruwał myszy i szczury w obejściach. Ciekawostka? - jego psychoaktywne właściwości docenili średniowieczni karczmarze, dodając go, celem wzmocnienia, do piwa - oczywiście w rozsądnych ilościach, coby spragniony napitki klient zbyt rychło nie odwiedził zaświatów :P

Czarownice z Brytanii i kontynentu europejskiego używały hyoscyamusa oraz belladonny, mandragory i datury do produkcji "maści do latania", którą smarowały ciało. Może to atropina wnikała przez skórę, i powodowała wizje, a może maść działała naprawdę...?

Hyoscyamus niger. Lulek czarny.




 

1 komentarz: