niedziela, 8 stycznia 2012

O śniegu i Pratchettcie.

"Kolejna zima, a śniegu ni ma", chciałoby się rzec za Kazikiem. Mokro, zimno, brzydko, emu-walonki, kupione z zamysłem norzenia po zaspach, przemiękają. Mary zdobyła coś, co chwilowo zaspokoiło nasz głód śniegowy, i zgodnie z ideą popularnej (nie widziałam :P) komedii "Zróbmy sobie wnuka" (o nie nie, niech sobie Teściowa nie myśli - kategorycznie - żadnych (!!) wnuków :P) - zrobiliśmy sobie śnieg :))


























Takie oto ciakaczki :) znaczy dziurkacze :) Mary dopadła w popularnym sklepie na B, mającym w logo sympatycznego robaczka :) I się cały dzień bawi, a jak to odstresowuje ;) I śnieg wytwarza :)

Jest ich sobie po 3 sztuki w opakowaniu, dostępne są  różne wielkości i wzorki, a kosztują całe 9,90 :) 












Polecamy :) (tantiemy za reklamę później, później, prywatnie, proszę się nie pchać :P).

A Pratchett? Otóż dziecko moje zapoznaje się powoli z twórczością tego Pana, i proszę bardzo: oto Śmierć Szczurów w całej swojej szczurzastej okazałości. I Kosiarz też :D


4 komentarze:

  1. komedię obejrzy, akurat całkiem dobra :) a Mroczny Piskacz jest powalający ^^ pochwal Szyma od ciotki :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Młody dziękuje :)) Ja sama jak zobaczyłam szczurasa to padłam - musiałam, no musiałam go opublikować :PPP

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziecko Twoje jest genialnie :D a i pomysł na śnieg godny rozprowadzenia :P Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, jak ja mu to powiem to całkiem mu się w łepetynie poprzewraca, rzuci szkołę, i zostanie artystą (hura hura? :P) :D

    Również pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń