Tak się zastanawiam - może by całkiem zarzucić proceder jedzenia mięska? Wprawdzie ja i tak żyję prawie jak wegetarianin, i wolę serek zamiast kiełbaski, ale może by tak w ogóle? Już kiedyś nie jadłam mięsa przez prawie 5 lat - żadna strata :P Nawet mi się zbyt drastycznie menu nie zmieniło :) To może by tak znów??
Grzebiąc po blogach na których jest jakieś wege żarełko trafiłam na wegańskie muffinki z malinami :) -> klik tu :P A że akurat Madre mi podrzuciła rano mrożonki ze swojej obfitej zamrażarki - i wśród nich był akurat woreczek malin - postanowiłam sprawdzić co zacz :P
Widzicie na brzydkim zdjęciu zamrożone, pachnące maliny, które po wrzuceniu do buzi rozpuszczają się, przynosząc obłędny smak lata? :D W sam raz na dzisiejsze ciepło :D
Making off:
Mary rada: całe opakowanie proszku do pieczenia to troszkę za dużo - bo kipią ;) Półtorej łyżeczki jak najbardziej wystarczy ;)
A kiedy muffinki sobie cierpliwie stygły - Młody stwierdził, że zrobi wege kolację. I spreparował pastę jajeczną (mleko i jajko - w razie czego jakby :P - przyswajamy :P).
Making off 2:
Efekt końcowy - kanapki z pastą i muffinki po :)
Poważnie się zastanawiamy nad zmianą jedzonka :D Gorzej z Mężem, który jest wybitnie miesożerny, i kotletem sojowym kiedyś tak malowniczo pluł dalej niż widział... Ale skoro nauczyłam go jeść takie cudo jak szpinak, to i może tego nauczę? :D
Muffinki super wyglądają, że aż chciałoby się jedną wziąć ze zdjęcia i zjeść, ale rezygnować z mięsa? A kanapeczki z wędlinką, a tatarek? No jak to tak? :)
OdpowiedzUsuńNo dobrze, tatarek jednak przemawia za mięskiem :D
Usuńjaki z młodego kucharz zdolny :D a muffinki - zazdraszczam ^^
OdpowiedzUsuń