Lubię lato...

Za kabaczka i cukinię :) Ostatnio wynikła dyskusja na temat "co jest co" - wielu bowiem myli jedno i drugie warzywo. Tak więc owszem, pochodzą one z tej samej rodziny, ale:

Z kolei takie coś duże pomarańczowe to dynia, takie fioletowe - to bakłażan, a takie, co wygląda jak spłaszczone, zielone ufo - to patison (nie Robert, broń boże :P). Mam nadzieję, że wyjaśniłam :P

A co z takich kabaczków - które u Madre latoś silnie obrodziły :) - można zrobić? Ano najlepiej je nadziać i zapiec :D

-> przekroić, wydrążyć i obgotować :)

-> spreparować nadzienie w składzie: 250g mięsa mielonego, mała żółta cukinia, cebula, kawałek surowej czerwonej papryki i dużo (dużo!!) papryki mielonej, pomidor i pół słoiczka koncentratu pomidorowego, sól (sporo) i pieprz (najlepiej też sporo :P). Wszystko podsmażyć i poddusić, a jak jest mało gęste - dosypać bułki tartej :)

-> napchać tym ściśle kabaczkowe miseczki i posypać startym żółtym serem :) Następnie trzymać w piekarniku ze 30 minut, do czasu, aż zacznie ładnie pachnieć ^^

-> podawać na ciepło z ryżem - chociaż na zimno, moim nieskromnym zdaniem, chyba jest lepsze :P

A jako że usłyszałam ostatnio świeży neologizm anglojęzyczny i muszę go zastosować w praktyce, coby zobaczyć, jak wygląda w formie pisanej - endżojnijcie* sobie ode mnie przepis - polecam!! :D

Poza tym skonczyłam pentuska - ale na oprawę musi poczekać, bo materiał, w który go miałam "odziać" - okazał się zbyt wąski... Więc będzie sobie leżał, do czasu aż znajdę coś odpowiedniego :)

Pozdrawiam :)))

*enjoy'nijcie? O.o :P