niedziela, 23 października 2011

O męskiej nudzie, muffinkach i małych czarownicach.

Mary nienawidzi jak facet się nudzi. Mężczyzna nie powinien się nudzić, to uczucie zarezerwowane dla  wiotkich kobieciątek (Mary to baba (!), Mary się nie nudzi, nigdy), i zniewieściałych, zblazowanych dekadentów. Prawdziwy mężczyzna moim nieskromnym zdaniem zawsze powinien mieć jakieś zajęcie, nawet jak ma wolne. Jakimś cudem dodaje to + 10 do męskości... Ja nie jestem jakąś zawziętą wojującą feministką, ale nawet jak ma się wolne można zrobić tyle rzeczy... Nawet jeżeli ma to być pogranie w głupią grę (a nie zainstalowanie dziesiątej czy dwunastej po to, żeby ją po pięciu minutach wyłączyć - bo się znudziła(!!)), poczytanie książki, czy choćby obranie ziemniaków. Kiedyś, dawno, dawno temu, mężczyzna cały dzień ganiał z włócznia po lasach polując, a kiedy już wrócil do ogniska, to owszem, siedział przy nim, ale dłubiąc ostrza do strzał z kości, albo, bo ja wiem, wiążąc łapcie z łyka. No proszę Was: wyobrażacie sobie takiego Słowianina, nudzącego się?


http://bialczynski.wordpress.com/ - obrazek stąd - warto poczytać ;)



















No albo takiego chociażby Thorgala (tak jakoś mi się skojarzył :P). Baba, dzieci, cały czas gdzieś w ruchu, walki, polowania, turnieje -



















-turlającego się z boku na bok przed telewizorem, w którym pomimo 60 kanałów nie ma rzekomo nic do oglądania, machającego nogą, i jęczącego, że mu się nuuuudziii... ZGROZA.

Mary, żeby pokazać swoim chłopom, że się nie nudzi pomimo wolnego, zrobiła waniliowe muffinki z jabłkiem i płatkami owsianymi, o proszę:












Co prawda trochę mało wyrośnięte, ale są, i do kawy i książki pasują.













A książkę mam zacną: "Malutką czarownicę" Otfrieda Preusslera. Czytałam kiedyś toto w dzieciństwie, i teraz dopadłam cudną reedycję, z obrazkami Danuty Konwickiej (jak ktoś czytał, cielęciem będąc, Misia i Świerszczyka, to kreskę Pani rozpozna od razu ;))

                                                                                        

    











Czarownica ma tylko 127 lat ( więc jest jeszcze malutka), miotłę, mądrego kruka Abraksasa - i oczywiście mnóstwo przygód :) Pozycja i dla małych (bo pedagogiczna :P) i dla dużych (bo okrutnie ładna :P), a dla wszelakich czarownic obowiązkowa :) Hmmm, może ja powinnam robić specjalizację z literatury dla dzieci? ;)

Acha, i rzecz została wydana przez ostatnio wykryte przeze mnie wydawnictwo Dwie Siostry (klik: TU!! ), które drukuje książki dla dzieci takie, jakimi powinny być: znakomicie dobrane pod względem tekstowym, na dobrym papierze, z ambitnymi ilustracjami -  ja wiem że to reklama, ale polecam. W zalewie słodkopierdzących, obleśnych książeczek, których się nie da czytać, to prawdziwa perełki :))

Idę się nie-nudzić :D :*

4 komentarze: