poniedziałek, 23 stycznia 2012

Choinka...

...u synka, znaczy się dzisiaj wieczorem karnawałowe szaleństwa Młodego. Na Mary wypadła akurat kolejka robienia ciasta na imprezę, więc oczywiście, jakże by inaczej, zdziełała dzieciom małe, kolorowe, budyniowe, czekoladowe, orzechowe, et cetera et cetera, muffinki :) Jest ponad setka :D














Na szczęście Mężu się ulitował i pojechał chybcikiem kupić Mary blaszkę, bo w całych 12 silikonowych foremkach piekłabym toto jeszcze do dziś :) Polecam:












- takie niby nic, a jak potrafi usprawnić pracę ;)

A co do choinki - chyba wypadałoby ją już rozebrać, c'nie? ;)












Ps. Nie dla ACTA!!!!!!!!!

5 komentarzy:

  1. jaki Przyczajony Lucjan :D.
    się tych muffinek narobiłaś :D szacun :D.
    I kurczę, jak tu nie zrobić muffinek samemu ><".

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucjan obrzydliwiec tam liże pierniczka, został przydybany w trakcie :P

    A samo robienie muffinek niestraszne, więcej czasu zajęło mi ich pyćkanie wszystkim kolorowym :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Koto jest super :) a ciasteczka takie że ekran chce się polizać :P uściski :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym nie lizała... może kopnąć ;) Też uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O jak fajnie - macie jeszcze choinkę :D

    OdpowiedzUsuń